Wypełniony szczelnie różnorodnymi narządami brzuch, przypomina zatłoczoną, gorącą kuchnię albo maszynownię, w której słucha się głośnego rocka, przeżywa proste, mocne uczucia i nie przebiera się w słowach.
Piętro wyżej – ponad przeponą – odkrywamy całkowicie inne klimaty. Finezyjna, lekka i elastyczna konstrukcja, utworzona z misternie ułożonych eliptycznych żeber, zamyka w sobie ogromną przestrzeń. Panuje tu atmosfera przestronnego salonu – niemalże świątyni o pięknym sklepieniu z poprzecznymi żebrowaniami. To imponujące wnętrze zamieszkuje tylko dwóch, wielce czcigodnych lokatorów: płuca i serce. Obaj bardzo wrażliwi, skłonni do wzniosłych, wielkich i skomplikowanych uczuć oraz silnych wzruszeń. Słucha się tutaj Bacha i Mozarta, a tańczy dostojnego walca. Wtedy serce wystukuje rytm, a płuca unoszą się i opadają, podążając za falowaniem muzycznej frazy. Serce kocha poezję, a płuca wolą egzystencjalną prozę. Serce potrafi kochać, zachwycać się i współczuć. Umie zdobywać się na odwagę, bezinteresowność, wierność, troskę i tkliwość.
Płuca skłonne są bardziej do wątpliwości, rezerwy, melancholii i samotnictwa, gaszą i temperują czasami zbyt gorączkowe poczynania serca. Choć – jeśli trzeba – potrafią też je wspierać głębokim, potężnym oddechem, gdy w jakiejś ważnej sprawie zaczyna bić mocno i szybko.
Serce i płuca wiodą ze sobą długie filozoficzne dysputy, uzupełniając się znakomicie zarówno w swoich poglądach, jak i w poczynaniach. Ale bogactwo silnych uczuć i przeżyć nie jest jedyną właściwością lokatorów tego pięknego domu. Bezustannie w największej zgodzie i harmonii wykonują podstawową dla reszty ciała, i dla siebie, życiodajną pracę, dostarczając w okamgnieniu do wszystkich komórek niezbędny tlen i oczyszczając je z toksycznych odpadów przemiany materii.
Nawet, gdy w maszynowni brzucha zabraknie paliwa – lub nastąpi jakaś awaria – płuca i serce pozostają na posterunku. Nie wiedzą, co to fajrant, urlop ani sen. Komfort ich pracy wiąże się oczywiście z postawą ciała. Jeśli ciało jest dobrze oparte na stopach, nogi biorą na siebie ciężar życia, miednica jest uwolniona i radosna, brzuch silny i rozluźniony, przepona mocna i aktywna, to wówczas pojawia się szansa na to, że przestronny dom płuc i serca będzie uwolniony od zbędnych napięć związanych z koniecznością utrzymywania ciała w równowadze. Dzięki temu będzie mógł wspomagać swoich lokatorów w ich ciężkiej pracy. Jednocześnie zachowa swoją przyrodzoną lekkość i pojemność i będzie swobodnie mieścił w sobie nawet największe uczucia.
Ta zdolność do przeżywania i chronienia wielkich uczuć, tak żeby nas nie zalewały całkowicie albo żeby się nie wylewały z nas byle jak i byle gdzie – zależy oczywiście nie tylko od postawy ciała, ale przede wszystkim od postawy rodziców wobec dziecka. Jeśli zranimy jego kochające serce, zawstydzimy lub wyśmiejemy jego szlachetną niewinność, lojalność czy wrażliwość, to będzie broniło swego serca, zamieniając z wolna jego swobodny ruch i przestronny dom w ciasną, obronną twierdzę lub zbroję. Jego klatka piersiowa znieruchomieje w kształcie wypchniętego do przodu pancerza albo zapadnie się głęboko i zatrzyma w pozie bezradnej rezygnacji w nadziei, że dalsze ciosy już serca nie dosięgną.
Dbajmy więc o ten piękny dom oraz jego wrażliwych i pracowitych lokatorów. Pozwólmy dzieciom oddychać pełną piersią bez lęku i wstydu i przeżywać bezpiecznie i godnie całą gamę uczuć płynących z serca. Świat będzie od tego lepszy.
Wojciech Eichelberger „Ciałko”