Jedzenie
Ciałko

Jestem tym, co jem

Wiemy o tym wszyscy, bo uczą nas tego codzienne obserwacje. Jeśli pochłaniamy za dużo substancji z kwaśnym odczynem trawiennym: tłuszczów zwierzęcych, kawy, herbaty, cukru, alkoholu, papierosów, to robimy się kwaśni. Kwaśno nam pachnie z ust, sztywnieją nam mięśnie i stawy, zaczynamy myśleć sztywno, dogmatycznie. Stajemy się sztywni i kwaśni w kontaktach z ludźmi, nadmiernie krytyczni, zdystansowani i nieprzystępni. Mało elastyczne ciało zawęża dostępną gamę emocji i doznań. Jesteśmy „odtąd – dotąd”. Nie dopuszczamy niczego nowego.

Gdy jemy dużo cukru i węglowodanów, to na ogół zaczynamy tyć. Stajemy się trochę infantylni, zalęknieni, bezradni. Izolujemy się od świata poduszką tłuszczu. Tak jakbyśmy próbowali, wbrew upływowi czasu, zachować słodki świat dzieciństwa. Wpływa to na nasz sposób istnienia wśród ludzi, a nasza naiwność i dziecinność są bez skrupułów wykorzystywane przez otoczenie. Wynika z tego, że poważne zakłócenia równowagi pokarmowej mogą źle wpływać nie tylko na nasze zdrowie, ale także kształtować nasze dyspozycje psychiczne.

Jeśli radykalnie zmienimy nasz sposób odżywiania, to wszystko w nas i wokół nas zacznie się zmieniać. Powoli, ale głęboko i w sposób zasadniczy. Pełna przemiana zajmuje podobno aż siedem lat.

Gdy mamy wysoki poziom życiowej energii, jesteśmy bardziej świadomi, przeżywamy miłość, radość, zachwyt, uczucie lekkości i potrafimy współczuć. Gdy poziom naszej życiowej energii jest niski – jesteśmy mniej świadomi, doświadczamy gniewu, nienawiści, zazdrości, lęku i pogardy. Wszyscy od dziada pradziada wiedzą, że poziom naszej energii i świadomości zależy w ogromnej mierze od tego, co i jak jemy.

Więc nie to jest ważne, żeby nasze dziecko jadło dużo, ale żeby jego pożywienie było różnorodne, kolorowe, zrównoważone i w ilości odpowiedniej do apetytu. Można też uczyć się ufać instynktowi dziecka i pozwalać mu wybierać to, co chce jeść. Jeśli instynkt dziecka nie został wcześniej spaczony przymusem, zatykaniem mu buzi jedzeniem, żeby dało spokój, i przekarmianiem – będzie potrafiło wybrać to, co dla niego dobre.

Pewne dziecko z obrzydzeniem odwracało się na widok talerza pełnego papki z rozgotowanych, bezbarwnych warzyw, co bardzo martwiło jego rodziców. Ale pięknego letniego dnia wpadli na świetny pomysł. Wzięli duży półmisek i stworzyli na nim kolorowy obraz skomponowany z różnorakich warzyw. Trochę marchewki, trochę papryki, trochę sałaty, nać pietruszki, ogórek, pomidor, rzodkiewka – i postawili przed swoim niejadkiem. Dziecko natychmiast i radośnie obydwiema rękami zaczęło grzebać w półmisku, wybierać i próbować. Od tej pory ku radości rodziców jadło z apetytem to, czego przedtem nie chciało wziąć do ust.

Jedzenie dla dzieci (i dla dorosłych ) powinno być kolorowe, jak najmniej przetworzone i atrakcyjnie podane. Owoce i warzywa są przecież piękne same w sobie. Dziecko wpuszczone do ogrodu jest zachwycone i zafascynowane. Ciągle próbuje coś wziąć do buzi. Jeżeli pozostawimy mu możliwie dużą swobodę w wyborze jedzenia, to nauczy się decydować o tym, czym w przyszłości stawać się będzie, jeśli chodzi o substancję jego ciała. A to jest umiejętność niezwykle ważna i przydatna na całą resztę życia, być może decydująca o możliwości brania odpowiedzialności za siebie i mądrej troski o własną osobę.

Pewne ograniczenia są oczywiście konieczne. Bardzo winniśmy uważać na cukier. Słodki smak jest atrakcyjny, przypomina pierwsze rozkoszne miesiące ssania piersi matki. Niestety, w późniejszych okresach życia łatwo dziecko uzależnić od cukru, szczególnie wtedy, gdy brakuje nam czasu i serca, aby poświęcać mu wystarczająco dużo uwagi, promieniować ciepłem i dbać o fizyczny kontakt.

Stajemy się tym, co jemy, i zmieniamy się, gdy zmieniamy to, co jemy.

Jeśli wytrzymamy parę lat i wygasną stare nawyki, niechybnie zaczniemy odzyskiwać nasz instynkt i zdolność do podejmowania autonomicznych decyzji dotyczących jedzenia. Uwolnimy się od ciężkiego dziedzictwa żywieniowego przymusu i automatyzmu, wykształcimy w sobie skłonność do refleksji. Jedzenie stanie się radością, pełną przygód podróżą po wszechświecie smaków i zapachów.

Wszystko, co przeżywamy na tej ziemi, dzieje się dzięki ciału, przez ciało i w ciele. Słyszymy, widzimy, dotykamy, wąchamy, smakujemy i czujemy. Dlatego tak ważne jest to, z czego owo ciało jest zbudowane. Im wartościowszy będzie budulec, tym lepsze będą właściwości budowli.

Za pożywienie dziecka – jego jakość, energię, czystość i różnorodność – odpowiedzialni jesteśmy my, rodzice. Do nas należy nie tylko dbałość o wychowanie i wykształcenie dziecka, ale także mądra troska o jego ciało.

Wojciech Eichelberger „Ciałko”