Oddychanie
Ciałko

Pępowina oddechu

Oddychanie, najkrócej mówiąc, to wciąganie powietrza i wypuszczanie go z przestrzeni płuc. Tajemnicza i złożona substancja, którą nazywamy powietrzem, jest niezbędna do życia i musi być nam dostarczana praktycznie bez żadnych przerw.

Oddychanie trwa w dzień i w nocy, w każdych okolicznościach, niezależnie od naszej świadomości, chcenia czy niechcenia. Pulsująca pępowina oddechu, podłączona do wspólnej nam wszystkim, niewidzialnej matki, z chwili na chwilę podtrzymuje nasze życie. Wszystkie funkcje organizmu, umysłu, serca i ducha nieustannie domagają się powietrza. I podobnie jak u niemowlęcia przyssanego do piersi matki jakość zasilania zależy od wartości pokarmu i od siły ssania.

Najpierw parę słów o jakości powietrza. Powinno być wolne od pyłów, kurzu, niezanieczyszczone toksycznymi gazami, wilgotne i ujemnie zjonizowane. Jednym słowem takie, jak powietrze w dorodnym lesie mieszanym po burzy. W pomieszczeniach, w których stale przebywają ludzie, a szczególnie w sypialniach dziecięcych, nie powinno być urządzeń elektronicznych, takich jak komputer czy telewizor. Te urządzenia, nawet w pozycji oczekiwania, produkują olbrzymią ilość dodatnich, szkodliwych dla zdrowia jonów. Jeśli mieszkamy w mieście, warto zainwestować w urządzenie do filtrowania, nawilgacania i jonizowania powietrza i ustawić je w dziecięcej sypialni. Dzieci będą o niebo zdrowsze. Dobrze jest trzymać w domach duże rośliny znane z pozytywnego wpływu na jakość powietrza, takie jak paproć czy geranium.

Na ogół źle oddychamy, a niełatwo to zmienić, bo stoją za tym wieloletnie nawyki: zła postawa ciała, blokady mięśniowo-emocjonalne itd. Jeśli słabo oddychamy złym powietrzem, to już zupełnie nie mamy skąd brać chęci i siły do życia. Dla optymalnego rozwoju dzieci powietrze dobrej jakości jest po prostu niezbędne.

Teraz o samej czynności. Przede wszystkim uczmy dzieci od małego oddychać przez nos. Nos filtruje, ogrzewa i nawilża powietrze płynące do płuc, a to zapobiega przeziębieniom i alergiom płucnym. Zdrowa śluzówka nosa nie wysycha. Wysuszona śluzówka jamy ustnej i gardła ułatwia bakteriom zadanie. Ponadto oddychanie przez nos w tajemniczy sposób dobrze wpływa na funkcjonowanie mózgu. Jeśli nos jest niedrożny, trzeba szybko coś z tym zrobić, korzystając oczywiście z pomocy laryngologa.

A teraz o głównej pompie ssąco-tłoczącej, która służy do oddychania. Najważniejszą jej częścią jest rozłożysty mięsień, zwany przeponą. Oddziela on komorę brzucha od komory płucnej i przypomina głęboki, rozpięty parasol, który przy wydechu wybrzusza się w stronę płuc, a przy wdechu w stronę brzucha. Jego faza spoczynkowa to wybrzuszenie w górę (czyli wydech), w której to pozycji mięsień przepony utrzymywany jest przez napierające od dołu trzewia. Wydech nie wymaga od przepony praktycznie żadnego wysiłku. Wdech jest znacznie trudniejszy, bo przepona musi pokonać oddolny napór zawartości brzucha. Wtedy w komorze robi się mniej miejsca i brzuch się napina. W tym samym momencie zwiększa się objętość komory płuc, powstaje tam podciśnienie, a powietrze atmosferyczne, korzystając z różnicy ciśnień, wpada do płuc. Na tym – mówiąc najogólniej – polega fizjologicznie właściwy i najbardziej ekonomiczny sposób oddychania.

Działanie przepony przypomina działanie tłoka w pompie. Gdy tłok idzie w dół, to pompa zasysa, gdy tłok idzie w górę, pompa wyrzuca powietrze na zewnątrz. Im dalej w dół schodzi przy wdechu przepona, im bardziej brzuch przy wdechu się wybrzusza, tym lepszy mamy żywot, tym lepszą jakość naszego życia. Zajmuję się tym tak szczegółowo, bo przepona i jej rola w naszym życiu są powszechnie niedoceniane. A to przecież ona pozwala nam odetchnąć pełną piersią, otwierać się na rozkosz i dzielnie znosić ból, podejmować długotrwały wysiłek, uspokajać się, koncentrować, mieścić w sobie nadmiar emocji.

To przepona pozwala nam mówić, śpiewać, śmiać się, płakać i krzyczeć pełnym głosem, a kobietom pozwala przeć przy porodzie. To w końcu dzięki niej możemy kaszleć, kichać, bekać i pozbywać się szybko tego, co niepotrzebne. Niech żyje przepona.

Wojciech Eichelberger „Ciałko”