Artykuły, Poczytaj, Promocja

O miłości, egoizmie i dobrej robocie

Czy zauważyliście różnicę, jaka nastąpiła w podejściu do miłości własnej na przestrzeni ostatnich dekad? Nasi dziadkowie (a nierzadko także rodzice) uważali ją za wyraz słabości, cechę wypaczającą charakter i prowadzącą do zła. Nawet, jeśli sami się nią czasem kierowali, nie przyznawali się do tego. Utożsamiali ją z egoizmem. A egoizm do tej pory (na szczęście!) nie cieszy się społeczną aprobatą. Chociaż… 😉

My uczymy się, że trzeba dbać o siebie, żeby móc wspierać innych. Stewardessy w samolocie szkolą rodziców na wypadek awarii, żeby najpierw sami założyli maski tlenowe, a dopiero później zadbali o dzieci. Jest w tym żelazna logika, której nie obali żaden idealizm.

Wierzę, że i Ty widzisz różnicę między egoizmem, czyli taką miłością własną, która nie wzdraga się przed krzywdzeniem innych, a rozsądnym dbaniem o własne interesy, swój dobrostan, jakość życia.

Czy zawsze istnieje ostra granica między tym, co robimy dla siebie, a tym, co robimy dla innych?  Czy jeżeli dbasz o własny rozwój, to pracujesz wyłącznie na własne konto? A może przy okazji robisz coś dobrego dla innych? Matki, które decydują się na kursy takie jak Zrelaksowana Mama, najczęściej zdają sobie sprawę, że tego nie da się rozdzielić. Podejmują wysiłek, z którego skorzystają nie tylko one same, ale całe ich rodziny, a nawet ludzie spoza nich. To działa trochę jak efekt motyla – nasze ziarenko świadomości kiełkuje, rozwija się i wydaje owoce. Uczymy się patrzeć na siebie i ludzi wokół nas ze zrozumieniem, współczuciem, miłością. Zaczynamy inaczej mówić. Inaczej działać. A każde nasze działanie odbija się echem w ludziach, którzy nas otaczają. To nie jest nieważne. To jest autentyczny wkład w jakość życia na naszej planecie. Twoja drobinka pokoju, którą wnosisz w przestrzeń świata.

Bardzo chcę Cię zachęcić, żebyś w ten sposób patrzył/a na swoją ścieżkę rozwoju. Wszystko, co robisz, próbuj robić z miłością. Każdy moment w ciągu dnia może być Twoim oknem przebudzenia, świadomości, która przebija się przez nawykowy pęd.

Z miłością, czyli wczuwając się w wykonywaną czynność lub relację. Mówimy, że wkładamy w coś serce. I jeżeli faktycznie to robimy, to najprawdopodobniej robimy to dobrze. Z całą pieczołowitością. Starannie. Z troską. Jeśli ktoś z zewnątrz zobaczy efekt tego działania, powie z przekonaniem „dobra robota”, bo ta robota będzie naprawdę dobra.

Chciałbym pod koniec swojego życia móc spojrzeć na nie z dystansem i szczerze powiedzieć „Dobra robota”. A Ty? 🙂